Blog

Walka o szczęście. Historia Marcina

Walka z wiatrakami. Tak można pokrótce przedstawić losy pani Anny oraz jej syna Marcina. Pani Ania zgłosiła się do Fundacji „Bliżej Szczęścia” w lutym 2014 roku. Formularz zawierał tylko jeden powód zgłoszenia. Prośbę o zakup koflatora dla Marcina.Chłopiec od urodzenia jest dzieckiem niepełnosprawnym, borykającym się na co dzień z rożnymi dolegliwościami. Fundacji „Bliżej Szczęścia”, dzięki zbiórkom publicznym udało się zakupić koflator. W czerwcu 2014 sprzęt został przekazany rodzinie. Marcin obecnie przebywa w śpiączce, dlatego nie mieliśmy okazji z nim porozmawiać.

Trudną historię walki chłopca z chorobą, opowiedziała nam jego mama. Marcin we wrześniu tego roku skończy 17 lat. Byłoby wspaniale gdyby mógł zdmuchnąć świeczki na torcie, ale na razie nie jest to możliwe. Jego stan zdrowia jest bardzo ciężki, w terminologii medycznej określany jako śpiączka mózgowa. Marcin przyszedł na świat z przepukliną oponowo-rdzeniową i wodogłowiem, to z kolei stało się przyczyną innych chorób. Nastolatek cierpi na całkowity niedowład kończyn dolnych i częściowy kończyn górnych, zanik nerwów wzrokowych, padaczkę lekooporną, pęcherz neurogenny, przewlekłe infekcje dróg moczowych, refluks żołądkowy, ma też ogromną deformację klatki piersiowej i kręgosłupa. Przez wszystkie lata setki razy odwiedził szpitalne oddziały. Odbył niezliczoną ilość wizyt lekarskich, konsultacji, różnych badań. Przeszedł też kilka poważnych operacji. Marcin systematycznie uczęszczał na rehabilitację, na wszelkie zajęcia rewalidacyjne, był objęty nauczaniem indywidualnym. Nigdy nie narzekał, chętnie wychodził z domu i chociaż poruszał się na wózku inwalidzkim, chciał być samodzielny.

– Dla wielu ludzi największym szczęściem są pieniądze wygrane na loterii, luksusy, kariera, zwiedzanie świata. Dla Marcina takim szczęściem było, jest i zawsze będzie – życie. Od niego mogłam uczyć się pokory, on nigdy nie narzekał, nawet jak cierpiał – tak o chorobie syna mówi jego mama, Anna Wawrzak.

29 października 2013 roku w Zakopanem po wielu trudach, Marcin znalazł się na stole operacyjnym w celu zredukowania ogromnej i niebezpiecznej deformacji kręgosłupa, w postaci garba kifotycznego. Zabieg trwał kilka godzin.

– Jak wielka była moja radość, kiedy ortopedzi powiedzieli, że wszystko przebiegło pomyślnie. Niestety trzy godziny później okazało się, że pogorszyła się wydolność oddechowo-krążeniowa syna, wieczorem doszło do zatrzymania krążenia. Przeprowadzono reanimację, na świeżej ranie pooperacyjnej wzdłuż całego kręgosłupa, przy zmienionym ułożeniu wszystkich organów, było to przecież niemożliwe, a jednak…mój syn żyje – relacjonuje dramatyczny przebieg wydarzeń Pani Anna.

W wyniku zatrzymania krążenia Marcin doznał zawału pnia mózgu. Jest w śpiączce. Obecnie przebywa na OIOM-ie w szpitalu, niedługo ma wrócić do domu, gdzie będzie korzystać z „artylerii” sprzętów medycznych: respiratora, koncentratora tlenu, ssaka, pulsoksymetru, monitora funkcji życiowych oraz asystora kaszlu.

Będę
na niego czekać…Przyjdzie w końcu dzień, w którym razem posłuchamy
naszej ulubionej muzyki, obejrzymy telewizję, coś przeczytamy, razem
będziemy się śmiać i rozmawiać
– mówi Pani Anna.


Nie wiem, co przygotował dla nas los, ale wiem, że zesłał na naszą
drogę wspaniałych ludzi. Są to również osoby związane z Fundacją „Bliżej
Szczęścia”. Najpierw w naszym domu pojawiły się sympatyczne panie,
które bardzo uważnie i cierpliwie wysłuchały naszej historii, potem
ofiarowały pomoc w postaci koflatora, niezbędnego do usuwania wydzieliny
z oskrzeli. To dla nas duże ułatwienie. Już niedługo Marcin będzie
korzystał z nowego sprzętu. Dziękuję
– dodaje.